Przez kilka dni
leżałam bezczynnie na łóżku. To było okropnie męczące - nic tylko wylegiwanie
się. Do jedzenia miałam wszystko, tylko nie jogurty, przez co schudłam,
zwracając wszystko. Tori nie pozwalał mi się nawet ruszyć samej do łazienki,
tylko podchodził do mnie, podnosił mnie i czekał przed drzwiami… I choć mówiłam
mu, że sama dam sobie świetnie radę, to mnie nie słuchał! Tyle szczęścia, że
nie spał ze mną w jednym łóżku, bo chyba byśmy się pozabijali… Ale nieważne,
jak bardzo mnie denerwował, to i tak to dziwne uczucie w brzuchu mnie nie
opuszczało i towarzyszyło mi zawsze, gdy spojrzałam w jego oczy… Nie rozumiałam
dlaczego.. oraz czym w ogóle było to odczucie…
Dzisiaj jak zwykle
obudziłam się koło dziesiątej i pierwszy raz nie zauważyłam przygotowanego dla
mnie śniadania, które i tak bym zwróciła, a zamiast niego na szafce nocnej
leżała bielizna i płaszczyk Akatsuki. Podniosłam się powoli na łokciach, gdyż
ból głowy mnie nie opuszczał i rezygnując ze spaceru do łazienki, zaczęłam się
przebierać w pokoju. Zdjęłam bluzkę Tori’ego, w której cały czas spałam i
zaczęłam szarpać się z zapięciem od stanika. Ale bez różnicy, jak mocno
ciągnęłam, ono i tak się nie otworzyło.
Usłyszałam zgrzyt
otwieranych drzwi i w tej samej chwili stanął w nich Tori. Patrzył na mnie
takim dziwnym wzrokiem, aż w końcu jego oczy trafiły na mój czerwony koronkowy
stanik. Zatrzymał wzrok. Chwyciłam za pierwszą lepszą poduszkę jaką znalazłam i
rzuciłam w niego. Poskutkowało, bo już po chwili się odwiesił.
- Puka się - rzuciłam,
szamocąc się z zapięciem z przodu stanika.
- To mój pokój -
powiedział obojętnie i wszedł do środka, obserwując mnie kątem oka.
Westchnęłam
zrezygnowana.
- Pomóż -
powiedziałam.
- W czym? - spytał.
- Rozepnij mi ten
cholerny stanik - rzuciłam.
Zdziwiły go te słowa.
Gdy dotarło do mnie to, co właśnie powiedziałam, poczułam, jak robi mi się
gorąco na twarzy i szybko odwróciłam wzrok. Jednak widziałam, że on też był
zmieszany
- Proszę… - dodałam.
Niepewnym krokiem
podszedł do mnie i kucnął przede mną. Wyprostowałam się. Uniósł dłonie i najlżej
jak się da, zaczął rozpinać ten stanik. Starał się skupić na swojej pracy, ale
uniemożliwiał mu to skutecznie widok na moje piersi. Kilka razy przez przypadek
dotknął skrawka mojej skóry, przez który od razu przechodziły dreszcze. Po
kilku minutach pracy nadal nie było widać efektów. Nie byłam zdenerwowana,
tylko wpatrzona w jego skupioną twarz i wyczulona na reakcję mojego ciała, gdy
dotknął je swoimi zimnymi palcami. Usłyszałam jego ciche westchnięcie.
- Nie da się -
powiedział.
- Rozerwij -
poleciłam.
Spojrzał na mnie, a ja
nadal byłam zajęta wpatrywaniem się w jego twarz.
– No, rozerwij -
poleciałam, ale mój głos był inny niż zazwyczaj, taki dziwny… spokojny i… miły?
Chwycił pewniej
zapinkę stanika, ale cofnął się po chwili, gdy poczuł ciepło mojego ciała.
Spojrzał na mnie, jakby chciał zobaczyć moją reakcję. Poczułam, jak moje kąciki
ust unoszą się ku górze. Złapał ponownie zapinkę i jednym pociągnięciem
rozerwał stanik. W powietrze poleciała mała perełka przyczepiona na zapince, a
sam materiał został na moim ciele przytrzymywany przez ramiączka i dłonie Tori’ego.
Jednak nie patrzył się na moje piersi tylko na moją twarz.
Zaczęłam się
przybliżać do niego, ignorując fakt, że wciąż dotyka mojej skóry na piersiach.
Gdy brakowało mi tylko kilka centymetrów do jego twarzy, drzwi otwarły się z
hukiem i do pomieszczenia wkroczył Itakoi.
- Popijawa będzie! -
krzyknął, ale zamarł widząc nas w dziwnej pozycji.
Ja pochylałam się nad
Tori’m, a on przytrzymywał mój stanik. Zrobił zdziwioną minę, co uświadomiło
mnie o naszym położeniu. Szybko okryłam się kołdrą, a Tori puścił mój stanik.
- To ja może nie
przeszkadzam - powiedział i wyszedł.
Spojrzałam na Tori’ego,
czując ciepło na twarzy. Odwzajemnił moje spojrzenie, po czym powiedział:
-Ubierz się, później
poszukam czegoś innego oprócz płaszcza - wstał i wyszedł.
Wypuściłam głośno
powietrze i szybko się przebrałam, nie chcąc by ktoś inny mi w tym
przeszkodził. Gdy nałożyłam już na ramiona płaszcz i go zapięłam, wstałam i na chwiejnych
nogach ruszyłam do kuchni. Z daleka można było słyszeć głośne rozmowy
organizacji, ale, gdy tylko minęłam próg, ucichły. Ignorując spojrzenia
członków, podeszłam do lodówki i ze zdziwieniem stwierdziłam, że nie było ani
jednego serka ani jogurtu. Zrezygnowana usiadłam na moje miejsce i usłyszałam
burczenie w brzuchu.
- Nie ma - powiedział
Pain.
Zwróciłam na niego
zdziwiony wzrok.
- Nie ma serków, zjedz
coś normalnego.
Posłałam mu
piorunujące spojrzenie, co przy moim stanie musiało wyglądać potwornie. Ciemne
podkrążone oczy i wory pod oczami. Ktoś podsunął mi pod nos talerz z kanapkami
i ze zdziwieniem stwierdziłam, że był to Sasuke. Kiwnęłam głową i niepewnie
chwyciłam jedną kanapkę. Wzięłam gryza i z ulgą stwierdziłam, że nie zanosi mi
się na wymioty. Pewniej zjadłam całą kanapkę i zignorowałam zbiorowe
wypuszczenie powietrza przez organizację. Chwyciłam za drugą i po chwili już
jej nie było. Tak samo było z następnymi. Gdy się skończyły, ze zdumieniem
odkryłam, że pierwszy raz od miesiąca się najadłam. Podniosłam wzrok znad
talerza i zauważyłam, że Itakoi bacznie mi się przyglądał. Posłałam mu pytające
spojrzenie.
- Co to było dzisiaj
rano, co? Ty i on, sami w pokoju, on trzymał twój stanik - spytał w końcu. Od
razy rozniosły się szmery. Uniosłam jedną brew.
- Miałam zamiar go
zgwałcić i porzucić w lesie - odpowiedziałam spokojnie. Tori poruszył się
nerwowo na krześle.
- A nie przypadkiem on
ciebie? - spytał ponownie.
- On mnie, ja jego i
tak któreś by wylądowało w lesie - odpowiedziałam.
Itakoi uśmiechnął się,
ale zaniechał komentarza. Pain, wyraźnie zaintrygowany naszą rozmową, wstał i
wyszedł. Po chwili reszta organizacji też opuściła kuchnię, a ja zostałam sama.
Położyłam głowę na blacie i zasnęłam. Obudziło mnie szturchnięcie.
- Hanami wstawaj,
impreza - powiedziała moja siostra.
Wstałam i lekko
zaspana poszłam za nią do salonu. Rzeczywiście zaczynała się impreza z dużą
ilością alkoholu. W tle leciała jakaś muzyka, ale wszyscy zgromadzili się obok stołu z
trunkami. W ruch poszły kieliszki i butelki i już po kilku kolejkach na
podłodze leżała większość organizacji. Zostałam tylko ja Tori, Kakuzu, Pain,
Itakoi, Aanami i Sasori.
Czułam lekkie
wirowanie w głowie, ale to sprawiało, że czułam się świetnie. Podszedł do mnie
Kakuzu z kieliszkiem i butelką sake w ręce.
-Proponuje zakład - powiedział.
Spojrzałam na niego
zaintrygowana.
- Jeśli wypijesz
jeszcze cztery kieliszki i zrobisz jaskółkę, to oddam ci połowę mojej kasy.
- A jeszli nie?- spytałam lekkim bełkotem.
- To pocałujesz
Tori'ego - odparł spokojnie.
- Sztoi -
odpowiedziałam pewnie.
Zabrałam się za picie
nalewanego mi do kieliszka trunku. Po wypiciu czterech kolejek, stanęłam na
jednej nodze, pochyliłam się do przodu i zaczęłam robić jaskółkę. Wszystko
byłoby świetnie, gdyby nie to, że po chwili poczułam, że przechylam się lekko w
lewą stronę, później w prawą, przez co byłam raczej wahadłowcem niż ptakiem. Po
walce z własną równowagą, runęłam głośno na ziemię.
- Przegrałaś -
powiedział Kakuzu, pomagając mi wstać.
- Pszeciesz wiem-
odparłam, po czym ruszyłam w stronę siedzącego na kanapie Tori’ego.
Gdy byłam już
niedaleko, moje nogi napotkały opór i wywaliłam się po raz kolejny.
- Pomoczy, pomoczy –
krzyknęłam. - Szywy trup!
Zaczęłam wymachiwać
nogami, przez co kilka razy dostało się owemu trupowi, którym był Hidan. Tori
wstał z westchnieniem z kanapy i pomógł mi wstać.
- Chodź do pokoju -
powiedział.
- Ale ja nie choczem -
odpowiedziałam.
- Chodź!
- Ja nigdżie z tobą
nie idę... – powiedziałam, cofając się od niego, przez co znowu wywaliłabym się
o Hidana, gdyby nie ręce Tori’ego.
Złapał mnie w locie za
nadgarstki. Przysunął do siebie tak, że stykaliśmy się ciałami i podniósł na
ręce.
Wyszedł z pokoju,
ignorując moje krzyki i zaprowadził mnie do siebie. Położył mnie na łóżku i
zaczął wychodzić.
- Pooczekajj –
powiedziałam, łapiąc go za rękę.
Posłał mi pytające
spojrzenie.
- Zosztań ze mną.
Przewrócił teatralnie
oczami i wyjął rękę z mojego uścisku, po czym ruszył w stronę drzwi. Wstałam i
poszłam za nim. Zatrzymał się z ręką na klamce.
- Zostań - powiedział.
Zaprzeczyłam ruchem
głowy. Puścił klamkę i odwrócił się do mnie. Znów stykaliśmy się ciałami. Miał
taki przyjemny miodowy zapach.
Podniosłam głowę i
spojrzałam mu w oczy. Odwzajemnił spojrzenie. Zbliżyłam swoją twarz do jego, po
czym złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Po nim były kolejne i
wydawało mi się, że były odwzajemniane. Nie zaprzestając swojej czynności,
poczułam, że Tori otwiera lekko usta. Nie przepuszczając okazji, wsunęłam w
jego jamę ustną język, by po chwili połączył się z jego w tańcu namiętności.
Wsunęłam mu palce we włosy, a on położył swoje dłonie na mojej tali. Nie
zaprzestawałam pocałunku, który stał się namiętny. Zaczęliśmy wolnym krokiem
kierować się w stronę łóżka, bym po chwili, lekko popchnięta przez Tori’ego,
opadła w satynową pościel. Ciągnąc za klamrę jego spodni, pociągnęłam go do
siebie i już po chwili leżał na mnie, mając nogi pomiędzy moimi, całując moją
szyję. Było mi przyjemnie, ale dalej już nic nie pamiętam.
Uuuu akcja ze stanikiem dobra *.*
OdpowiedzUsuńRozmowa Itaokiego i Hanami mnie rozwaliła 'On mnie, ja jego i tak któreś by wylądowało w lesie' - no boskie bo xD
Aaaaa zakochałam się w ostatnim akapicie! Super to wszystko opisałaś, och czemu film musiał jej się urwać w najciekawszym momencie?!