.

.

Rozdział 10 - Sake

Przez kilka dni leżałam bezczynnie na łóżku. To było okropnie męczące - nic tylko wylegiwanie się. Do jedzenia miałam wszystko, tylko nie jogurty, przez co schudłam, zwracając wszystko. Tori nie pozwalał mi się nawet ruszyć samej do łazienki, tylko podchodził do mnie, podnosił mnie i czekał przed drzwiami… I choć mówiłam mu, że sama dam sobie świetnie radę, to mnie nie słuchał! Tyle szczęścia, że nie spał ze mną w jednym łóżku, bo chyba byśmy się pozabijali… Ale nieważne, jak bardzo mnie denerwował, to i tak to dziwne uczucie w brzuchu mnie nie opuszczało i towarzyszyło mi zawsze, gdy spojrzałam w jego oczy… Nie rozumiałam dlaczego.. oraz czym w ogóle było to odczucie… 

Dzisiaj jak zwykle obudziłam się koło dziesiątej i pierwszy raz nie zauważyłam przygotowanego dla mnie śniadania, które i tak bym zwróciła, a zamiast niego na szafce nocnej leżała bielizna i płaszczyk Akatsuki. Podniosłam się powoli na łokciach, gdyż ból głowy mnie nie opuszczał i rezygnując ze spaceru do łazienki, zaczęłam się przebierać w pokoju. Zdjęłam bluzkę Tori’ego, w której cały czas spałam i zaczęłam szarpać się z zapięciem od stanika. Ale bez różnicy, jak mocno ciągnęłam, ono i tak się nie otworzyło.

Usłyszałam zgrzyt otwieranych drzwi i w tej samej chwili stanął w nich Tori. Patrzył na mnie takim dziwnym wzrokiem, aż w końcu jego oczy trafiły na mój czerwony koronkowy stanik. Zatrzymał wzrok. Chwyciłam za pierwszą lepszą poduszkę jaką znalazłam i rzuciłam w niego. Poskutkowało, bo już po chwili się odwiesił.
- Puka się - rzuciłam, szamocąc się z zapięciem z przodu stanika.
- To mój pokój - powiedział obojętnie i wszedł do środka, obserwując mnie kątem oka.
Westchnęłam zrezygnowana.
- Pomóż - powiedziałam.
- W czym? - spytał.
- Rozepnij mi ten cholerny stanik - rzuciłam.
Zdziwiły go te słowa. Gdy dotarło do mnie to, co właśnie powiedziałam, poczułam, jak robi mi się gorąco na twarzy i szybko odwróciłam wzrok. Jednak widziałam, że on też był zmieszany
- Proszę… - dodałam.
Niepewnym krokiem podszedł do mnie i kucnął przede mną. Wyprostowałam się. Uniósł dłonie i najlżej jak się da, zaczął rozpinać ten stanik. Starał się skupić na swojej pracy, ale uniemożliwiał mu to skutecznie widok na moje piersi. Kilka razy przez przypadek dotknął skrawka mojej skóry, przez który od razu przechodziły dreszcze. Po kilku minutach pracy nadal nie było widać efektów. Nie byłam zdenerwowana, tylko wpatrzona w jego skupioną twarz i wyczulona na reakcję mojego ciała, gdy dotknął je swoimi zimnymi palcami. Usłyszałam jego ciche westchnięcie.
- Nie da się - powiedział.
- Rozerwij - poleciłam.
Spojrzał na mnie, a ja nadal byłam zajęta wpatrywaniem się w jego twarz.
– No, rozerwij - poleciałam, ale mój głos był inny niż zazwyczaj, taki dziwny… spokojny i… miły?

Chwycił pewniej zapinkę stanika, ale cofnął się po chwili, gdy poczuł ciepło mojego ciała. Spojrzał na mnie, jakby chciał zobaczyć moją reakcję. Poczułam, jak moje kąciki ust unoszą się ku górze. Złapał ponownie zapinkę i jednym pociągnięciem rozerwał stanik. W powietrze poleciała mała perełka przyczepiona na zapince, a sam materiał został na moim ciele przytrzymywany przez ramiączka i dłonie Tori’ego. Jednak nie patrzył się na moje piersi tylko na moją twarz.
Zaczęłam się przybliżać do niego, ignorując fakt, że wciąż dotyka mojej skóry na piersiach. Gdy brakowało mi tylko kilka centymetrów do jego twarzy, drzwi otwarły się z hukiem i do pomieszczenia wkroczył Itakoi.
- Popijawa będzie! - krzyknął, ale zamarł widząc nas w dziwnej pozycji.
Ja pochylałam się nad Tori’m, a on przytrzymywał mój stanik. Zrobił zdziwioną minę, co uświadomiło mnie o naszym położeniu. Szybko okryłam się kołdrą, a Tori puścił mój stanik.
- To ja może nie przeszkadzam - powiedział i wyszedł.
Spojrzałam na Tori’ego, czując ciepło na twarzy. Odwzajemnił moje spojrzenie, po czym powiedział:
-Ubierz się, później poszukam czegoś innego oprócz płaszcza - wstał i wyszedł.
Wypuściłam głośno powietrze i szybko się przebrałam, nie chcąc by ktoś inny mi w tym przeszkodził. Gdy nałożyłam już na ramiona płaszcz i go zapięłam, wstałam i na chwiejnych nogach ruszyłam do kuchni. Z daleka można było słyszeć głośne rozmowy organizacji, ale, gdy tylko minęłam próg, ucichły. Ignorując spojrzenia członków, podeszłam do lodówki i ze zdziwieniem stwierdziłam, że nie było ani jednego serka ani jogurtu. Zrezygnowana usiadłam na moje miejsce i usłyszałam burczenie w brzuchu.
- Nie ma - powiedział Pain.
Zwróciłam na niego zdziwiony wzrok.
- Nie ma serków, zjedz coś normalnego.
Posłałam mu piorunujące spojrzenie, co przy moim stanie musiało wyglądać potwornie. Ciemne podkrążone oczy i wory pod oczami. Ktoś podsunął mi pod nos talerz z kanapkami i ze zdziwieniem stwierdziłam, że był to Sasuke. Kiwnęłam głową i niepewnie chwyciłam jedną kanapkę. Wzięłam gryza i z ulgą stwierdziłam, że nie zanosi mi się na wymioty. Pewniej zjadłam całą kanapkę i zignorowałam zbiorowe wypuszczenie powietrza przez organizację. Chwyciłam za drugą i po chwili już jej nie było. Tak samo było z następnymi. Gdy się skończyły, ze zdumieniem odkryłam, że pierwszy raz od miesiąca się najadłam. Podniosłam wzrok znad talerza i zauważyłam, że Itakoi bacznie mi się przyglądał. Posłałam mu pytające spojrzenie.
- Co to było dzisiaj rano, co? Ty i on, sami w pokoju, on trzymał twój stanik - spytał w końcu. Od razy rozniosły się szmery. Uniosłam jedną brew.
- Miałam zamiar go zgwałcić i porzucić w lesie - odpowiedziałam spokojnie. Tori poruszył się nerwowo na krześle.
- A nie przypadkiem on ciebie? - spytał ponownie.
- On mnie, ja jego i tak któreś by wylądowało w lesie - odpowiedziałam.
Itakoi uśmiechnął się, ale zaniechał komentarza. Pain, wyraźnie zaintrygowany naszą rozmową, wstał i wyszedł. Po chwili reszta organizacji też opuściła kuchnię, a ja zostałam sama. Położyłam głowę na blacie i zasnęłam. Obudziło mnie szturchnięcie.
- Hanami wstawaj, impreza - powiedziała moja siostra.
Wstałam i lekko zaspana poszłam za nią do salonu. Rzeczywiście zaczynała się impreza z dużą ilością alkoholu. W tle leciała jakaś muzyka, ale  wszyscy zgromadzili się obok stołu z trunkami. W ruch poszły kieliszki i butelki i już po kilku kolejkach na podłodze leżała większość organizacji. Zostałam tylko ja Tori, Kakuzu, Pain, Itakoi, Aanami i Sasori.
Czułam lekkie wirowanie w głowie, ale to sprawiało, że czułam się świetnie. Podszedł do mnie Kakuzu z kieliszkiem i butelką sake w ręce.
 -Proponuje zakład - powiedział.
Spojrzałam na niego zaintrygowana.
- Jeśli wypijesz jeszcze cztery kieliszki i zrobisz jaskółkę, to oddam ci połowę mojej kasy.
- A jeszli nie?-  spytałam lekkim bełkotem.
- To pocałujesz Tori'ego - odparł spokojnie.
- Sztoi - odpowiedziałam pewnie.
Zabrałam się za picie nalewanego mi do kieliszka trunku. Po wypiciu czterech kolejek, stanęłam na jednej nodze, pochyliłam się do przodu i zaczęłam robić jaskółkę. Wszystko byłoby świetnie, gdyby nie to, że po chwili poczułam, że przechylam się lekko w lewą stronę, później w prawą, przez co byłam raczej wahadłowcem niż ptakiem. Po walce z własną równowagą, runęłam głośno na ziemię.
- Przegrałaś - powiedział Kakuzu, pomagając mi wstać.
- Pszeciesz wiem- odparłam, po czym ruszyłam w stronę siedzącego na kanapie Tori’ego. 
Gdy byłam już niedaleko, moje nogi napotkały opór i wywaliłam się po raz kolejny.
- Pomoczy, pomoczy – krzyknęłam. - Szywy trup! 
Zaczęłam wymachiwać nogami, przez co kilka razy dostało się owemu trupowi, którym był Hidan. Tori wstał z westchnieniem z kanapy i pomógł mi wstać.
- Chodź do pokoju - powiedział.
- Ale ja nie choczem - odpowiedziałam.
- Chodź!
- Ja nigdżie z tobą nie idę... – powiedziałam, cofając się od niego, przez co znowu wywaliłabym się o Hidana, gdyby nie ręce Tori’ego.
Złapał mnie w locie za nadgarstki. Przysunął do siebie tak, że stykaliśmy się ciałami i podniósł na ręce.
Wyszedł z pokoju, ignorując moje krzyki i zaprowadził mnie do siebie. Położył mnie na łóżku i zaczął wychodzić.
- Pooczekajj – powiedziałam, łapiąc go za rękę.
Posłał mi pytające spojrzenie.
- Zosztań ze mną.
Przewrócił teatralnie oczami i wyjął rękę z mojego uścisku, po czym ruszył w stronę drzwi. Wstałam i poszłam za nim. Zatrzymał się z ręką na klamce.
- Zostań - powiedział.
Zaprzeczyłam ruchem głowy. Puścił klamkę i odwrócił się do mnie. Znów stykaliśmy się ciałami. Miał taki przyjemny miodowy zapach.

Podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Odwzajemnił spojrzenie. Zbliżyłam swoją twarz do jego, po czym złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach. Po nim były kolejne i wydawało mi się, że były odwzajemniane. Nie zaprzestając swojej czynności, poczułam, że Tori otwiera lekko usta. Nie przepuszczając okazji, wsunęłam w jego jamę ustną język, by po chwili połączył się z jego w tańcu namiętności. Wsunęłam mu palce we włosy, a on położył swoje dłonie na mojej tali. Nie zaprzestawałam pocałunku, który stał się namiętny. Zaczęliśmy wolnym krokiem kierować się w stronę łóżka, bym po chwili, lekko popchnięta przez Tori’ego, opadła w satynową pościel. Ciągnąc za klamrę jego spodni, pociągnęłam go do siebie i już po chwili leżał na mnie, mając nogi pomiędzy moimi, całując moją szyję. Było mi przyjemnie, ale dalej już nic nie pamiętam.

1 komentarz:

  1. Uuuu akcja ze stanikiem dobra *.*
    Rozmowa Itaokiego i Hanami mnie rozwaliła 'On mnie, ja jego i tak któreś by wylądowało w lesie' - no boskie bo xD
    Aaaaa zakochałam się w ostatnim akapicie! Super to wszystko opisałaś, och czemu film musiał jej się urwać w najciekawszym momencie?!

    OdpowiedzUsuń