- Kryć się! -
krzyknęłam. Wszyscy pospiesznie umknęliśmy od ognia, oddalając się mniej więcej
40m od Hanami.
- Co jest? -
wykrzyczał zdumiony Tori.
- Eh… Hanami włączyła
piąty stopień Nonegana, a nie miała tyle energii, by go kontrolować. Przejął
on nad nią kontrolę. Teraz będzie zabijać wszystko, zwiększając coraz bardziej
średnicę ognia, aż zabraknie jej czakry. Wtedy zacznie ją pobierać ze mnie…
- Co z tym zrobić? Jak
ją kiedyś unieszkodliwialiście? - wykrzyczał Suigetsu, który się pozbierał po
walce z moją siostrą.
- Zwykle wystarczał
cios w kark, aczkolwiek nie przy takim
polu rażenia. Potrzebuje Sharingana i kogoś, kto by ją ogłuszył albo
zablokował jej ręce.
- Sasuke, Tori, pomóżcie
Aanami - powiedział Pain.
Całą trójką
podbiegliśmy bliżej Hanami.
- Sasuke, ty
zaatakujesz od lewej strony. Nie oszczędzaj jej i staraj się nie patrzeć w
oczy. Nawet jeżeli masz Sharingana, to
nie znaczy to, że nie mogłaby cię zabić. Tori, ty zachodzisz ją od tyłu i nie
wchodź jej do głowy – poleciłam, po czym razem z wujaszkiem zaczęliśmy okrążać
moją siostrę.
Uaktywniłam swojego
Sharingana i upewniłam się czy Sasuke zrobił to samo. Ruszyliśmy na nią,
rzucając kunai’ami, shurikenami i wszystkim innym, co wpadło nam w ręce.
Nieliczne pociski w nią trafiły, co rozwścieczyło ją jeszcze bardziej.
Popełniłam ten błąd, że spojrzałam w jej oczy. Ogromna fala bólu zalała moją
głowę choć wiedziałam, że to nie jest nawet część tego, co potrafiła Hanami
podczas niekontrolowanego ataku.
Resztkami sił,
powstrzymywałam się, by nie runąć na ziemię i nie zacząć zwijać się z bólu.
Zwyciężając nad instynktem samozachowawczym, ruszyłam na siostrę z kataną w
rękach. Zaatakowałam. Hanami umiejętnie unikała wszelakich ciosów, jednocześnie
starając się zabić mnie Noneganem. Po nieudanych próbach poczułam uderzenie w
brzuch i wyleciałam kilkadziesiąt metrów w górę, po czym lotem swobodnym
runęłam na ziemię i rozwaliłam trzy drzewa.
Ledwo trzymając się na
nogach wstałam. Nie rozumiałam, jak znalazłam się na górze. Spojrzałam na swój
brzuch. Wylewała się z niego czerwona ciecz… krew. Hanami, wkurzona nieudanymi
próbami, przestała się bawić i uderzyła mnie z kopniaka w brzuch, przez co
wyleciałam w powietrze. Spojrzałam na pole walki. Sasuke nie poddawał się i
dalej atakował Hanami z daleka, choć widziałam, że sam ledwo się trzymał -
rozrywanie synaps nie jest przyjemne, nie polecam przynajmniej tego.
Zauważyłam, jak Tori
zakrada się do mojej siostry. Sprawnym ruchem zablokował jej za plecami ręce,
przytrzymując nadgarstki. Zaczęła się wyrywać. Nic sobie z tego nie robiąc,
przybliżył swoją twarz do jej ucha i coś powiedział. Hanami zamarła. Jej oczy
zmieniły kolor na czarny, a ona sama runęła na ziemię i gdyby nie Tori,
spadłaby na mokrą trawę.
***
Poczułam, jak ktoś
blokuje mi ręce za plecami, następnie lekkie szarpnięcie i opierałam się o
czyjś idealnie wyrzeźbiony tors. Instynktownie moje ciało, nad którym już nie
panowałam, zaczęło się wyrywać. Uścisk zacisnął się, a ja zarejestrowałam czyjś
ciepły oddech przy moim karku, stopniowo zmierzający ku mojemu uchu. Następnie
ktoś wyszeptał moje imię z czułością w głosie. Jakby mówił do kochanki, albo do
dziecka, do kogoś, kogo kocha, ale boi się do tego przyznać. Nonegan się
dezaktywował, a ja wpatrywałam się przez chwilę w nicość. Nogi odmówiły mi
posłuszeństwa i niechybnie uderzyłabym w ziemię, gdyby nie czyjeś silne ręce.
Znalazłam się na
czarnej równinie. Nie było tu nic prócz wszechogarniającego mroku. Mimo to
czułam, jak czyjeś silne ramiona trzymają mnie w swoim uścisku. Był ciepły,
nawet bardzo, jego skóra w dotyku przypominała aksamitną sukienkę, którą kiedyś
nosiła moja mama. Mogłam umrzeć w tych męskich ramionach i nadal byłabym
szczęśliwa. Z daleka słyszałam lekko przyspieszony oddech, ale to nie to
zwracało moją uwagę. Najbardziej intensywne było miarowe pukanie, puk puk puk.
Wydawało mi się, jakby to było pukanie serca. Ile bym dała, by ów narząd
należał do mnie. By jego właściciel, kimkolwiek by nie był, uczynił mnie jego
współwłaścicielką.
Chciałabym wiedzieć
jak to jest być kochana, lecz bardziej chciałabym wiedzieć, jak to jest kochać…
Chciałabym zawsze zostać na tej równinie i wsłuchiwać się w miarowe bicie serca
i lekko przyspieszony oddech. Siedzieć w uścisku splecionym z rozgrzanych
ramion. Czuć pracę każdego mięśnia.
Nagle do tego pukania
dołączyło drugie. Przyspieszone. Jakby biło tak głośno, by to pierwsze mogło je
usłyszeć. Jakby chciało zwrócić na siebie uwagę. Powoli zagłębiałam się w tą
nicość przy pięknej piosence dwóch serc, słysząc tylko: puk puk, puk puk, puk
puk… Lecz nagle muzyka ucichła. Już został tylko jeden przyspieszony bęben.
Otoczka utkana z męskich ramion znikła, a w zamian pojawił się chłód pościeli.
Aksamitna sukienka zmieniła się w bawełniany płaszcz. A mój wielki Książę z
ciemności zniknął. Równina powoli zanikała i z każdym uderzeniem bębna
powracała świadomość.
- Nie, dlaczego!?! Mój
książę! Wróć! - krzyczałam, lecz on już nie słyszał… był za daleko, a ja się
nie dowiem, kim był.
Leniwie otworzyłam
powieki. Obraz był rozmazany, lecz po dłuższej chwili powracała normalna
ostrość. Czułam, jak czyjaś ciepła dłoń
uściska moją. Mój Książę? - pomyślałam.
Spróbowałam odwrócić
głowę i przyjrzeć się dokładniej osobie. Ale ona, jakby to zauważając, szybko
puściła moją dłoń. Usłyszałam kroki i skrzypnięcie drzwi. A ostatnią rzeczą,
którą zarejestrowałam, były granatowe włosy.
Z wielkim wysiłkiem
siadłam na łóżku. Poczułam bandaże na moich rękach. Odkryłam pościel i
zauważyłam, że nogi też mam zabandażowane. Usiłowałam przypomnieć sobie
cokolwiek. Dlaczego miałam ranne ręce i brzuch? Jak się tutaj znalazłam? Nie
znałam odpowiedzi na te pytania. Jedyne, co pamiętałam to lekko przyspieszony
oddech, ciepły uścisk z ramion, moją tęsknotę po ich utracie i dwa bębny, co
raz wydające głośne: puk puk, puk puk, puk puk. Ostatnie, co mi zostało po
spotkaniu z moim Wielkim Czarnym Księciem.
Oooo będzie HanaTori? Nie spodziewałam się tego ;D Rozdział fajny, ale króciutki. Miałam wspomnieć już wcześniej, ale zapomniała.. Pain ma dwóch dzieciaków?! o.O Dobre :D Jakoś nie wyobrażam go sobie w roli ojczulka, ciekawe czemu Konan odeszła. No i jak teraz wygląda sytuacja Sasuke - Itachi? Sasuke dalej chce go zabić, czy zna prawdę o masakrze klanu? Mam nadzieję, że szybko to wyjaśnisz ;3
OdpowiedzUsuń